Miejsce, które już chyba zupełnie zostało zapomniane – zachodnie zbocze Grabiny, tuż pod Lisimi Skałami, niedaleko Sokolca – dawniej istniała tutaj leśniczówka oznaczona na starych mapach. Przypominam o niej zanim ktoś ją zinterpretuje jako naziemny dowód na istnienie kolejnych hitlerowskich podziemi także pod Grabiną – ( wszak to Góry Sowie 😉 )
Archiwa tagu: Góry Sowie
Hexenstein
Hexenstein – kamień czarownic (dzisiaj nieszczęśliwie nazwane Babim Kamieniem) – gnejsowe skałki znajdujące się na szczycie góry o tej samej nazwie w Górach Sowich. To o nich, „Jeden z najwybitniejszych badaczy europejskich tradycji ludoznawczych” Will-Erich Peuckert pisał: „Czarownice z środkowej części Śląska wybrały kamień na południe od Kinsburga (zamku Grodno)” . Miejsce jest jak najbardziej odpowiednie dla czarownic i ich niecnych działań. Znajdziemy tutaj skałkę z której śmiało można startować na miotłolatania, czy też coś na kształt stolika przy którym Czarownice mogły coś upichcić . Miejsce dzisiaj zupełnie już zapomniane, i może warto je przypomnieć – co też czynię niniejszym wpisem.
Na jednej ze skał widać czarownicę, pozostawioną tutaj z jakiś powodów przez koleżanki 😉
Jugów o świcie
Wielka Sowa widziana z Grabiny
Skamieniały cement – Kompleks Sokolec (Gontowa)
Niemcy postawieni wobec ofensywy styczniowej Armii Radzieckiej z 1945 ewakuowali ludzi i część urządzeń i wyposażenia wielkiej budowy. To czego nie zdążyli zabrać zostało „zagospodarowane” po wojnie. Wśród rzeczy, z którymi nie zdążono (z natury rzeczy) nic zrobić są worki skamieniałego cementu tkwiące po dziś dzień tam gdzie je 70 lat temu ułożono. Zdjęcia przedstawiają skamieniałe worki cementu leżące w obrębie Kompleksu Sokolec.
Na Rymarzu w Górach Sowich o wschodzie.
Riese – obóz pracy AL Lärche
Obóz znajduje się na zboczu Sobonia. „Lärche” znaczy modrzew, lecz dzisiaj w tym miejscu modrzewie już nie rosną. Obóz składał się z 12 baraków z dykty, wysoką śmiertelność wśród więźniów powodowały fatalne warunki bytowe – część z nich umierała po prostu na przeziębienie. Obóz był zalewany przez wodę z topniejącego śniegu spływającą po zboczu Sobonia. Abraham Kajzer, więzień obozu opisywał to tak:
„Baraki nasze zbudowane z cienkiej dykty, ustawione są w lesie, na zboczu góry. Śpimy na mokrej podłodze, pod ścianą. W południe kiedy pod działaniem słońca topnieje śnieg, strumienie wody wlewają się przez liczne otwory do wnętrza baraku” .
Więźniowie wykonywali różne prace związane z budową obiektów w rejonie Sobonia. W ciągu dnia pracowano 12 godzin, ale bywało, że czas pracy dowolnie przedłużano:
„W poniedziałek, po powrocie z nocnej pracy, nie zdążyliśmy się nawet napić kawy, gdy znów wypędzono nas do całodziennej pracy przy rozładowywaniu wagonów z amunicją” (A.Kajzer).
8 lutego 1945 roku obóz został ewakuowany.