Gwałtowny rozwój turystyki na początku XIX wieku jest ściśle związany z zakończeniem wojen napoleońskich i z czasem względnego spokoju wolnego od wojen pustoszących Śląsk a także z rozwojem leczenia uzdrowiskowego, a w późniejszym czasie z takimi czynnikami jak budowa i rozwój kolei czy sieci dróg . Trochę wcześniej bo w roku 1790 doszło do zaostrzenia stosunków pomiędzy Prusami i Austrią. Obydwie strony szykowały się do wojny. Prusacy wybudowali forty w górach – Fort Karola w Górach Stołowych, Fort Wilhelma w Górach Bystrzyckich. Napięcie rozładowano dopiero po obradach w Dzierżoniowie (Reichenbach) i po podpisaniu kowencji pokojowej w tym mieście 27 VII 1790. W obradach brał udział Król Pruski Fryderyk Wilhelm II, a także poeta Johann Wolfgang Goethe – który był urzędnikiem księcia weimarskiego Karola Augusta. Po skończonych obradach Fryderyk Wilhelm II wyruszył na inspekcję nowo wzniesionego Fortu Karola. Po przybyciu na miejsce postanowił wejść na Szczeliniec Wielki, być może wycieczka ta miała związek z planowaną budową twierdzy na Szczelińcu, która miałaby wykorzystywać naturalne walory obronne skalistej góry. Droga na szczyt wyglądała inaczej niż dzisiaj – nie było wygodnych schodów i oznaczonego szlaku, teren był dziki, na przybycie tak dostojnego gościa poczyniono jednak pewne przygotowania, oczyszczono niektóre przejścia czy wybudowano drewniane schodki. Król skorzystał z pomocy 17 letniego chłopaka z Karłowa, który znał tu każdy kamień, młodzieńcem tym był Franz Pabel.późniejszy pierwszy Przewodnik Sudecki (formalny) który w 1814 roku dostał nominację na Mianowanego królewskiego przewodnika i kasjera Szczelińca Wielkiego. Po wejściu Fryderyka Wilhelma II – wejścia na Szczeliniec Wielki stały się modne. Franz Pabel prowadził wycieczki na Szczyt wchodząc na niego po 3-4 razy dziennie. Szacuje się, że oprowadził kilkadziesiąt tysięcy osób.
Innym, ważnym kierunkiem ruchu turystycznego były Karkonosze, specyficzne dla tego regionu było korzystanie z usług tragarzy w wędrówkach (tradycja ta sięgała XVII wieku). Lektyki z pasażerami były wnoszone przez 2 tragarzy, ale zdarzały się też noszone przez jednego – na plecach (no proszę to sobie wyobrazić ;)) Oprócz tego korzystano także z pracy tragarzy bagażu.
W 1817 roku powołano w Jeleniej Górze Korpus Przewodników i Tragarz Lektyk i ustanowiono licencje dla jego członków. Był to początek zmian na lepsze, gdyż wcześniej w branży panował niemały bałagan, a możliwość zarobienia paru groszy pchała do oprowadzania osoby przypadkowe. W 1826 wydano nawet zarządzenie, że kandydat na przewodnika musi najpierw terminować pod okiem patentowanych przewodników aby móc uprawiać ten zawód – jest to odpowiednik dzisiejszych kursów przewodnickich i niewątpliwie doprowadziło to do polepszenia jakości usług.
Z usług przewodników korzystali także polscy turyści odwiedzający Sudety, takiego przewodnika, Piotra Fidlera z Piechowic, opisuje Izabela Czartoryska w swoim dzienniku „Dyliżansem przez Śląsk”:
„Przyszedł poczciwy Piotr Fidler, aby nas zaprowadzić na Śnieżne Kotły, czyli Śnieżne Doły. Przeszliśmy obok Szklarki i jeszcze raz z zachwytem obejrzałam ten piękny zakątek i prowadzącą do niego drogę. Następnie zamiast w prawo do Kamieńczyka skręciliśmy w lewo; Wspinaczka trwała prawie cztery godziny, nas oczywiście nieśli w lektykach górale idący szybko krokiem pewnym i śmiałym po drodze pełnej toczących się kamieni”
Przewodnicy dbali o swoich klientów i byli skłonni do poświęceń, Pani Izabela pisze dalej:
„Tak oto z żalem opuściłam Cieplice, unosząc wiele miłych wspomnień. Kiedy mieliśmy wyruszyć, spostrzegłam poczciwego Piotra Fidlera; całą noc spędził na wspinaczce w górach w poszukiwaniu kwiatów nadających się do przesadzenia z korzeniami, słyszał bowiem, jak je wychwalam i pragnęłam je mieć w czasie wyprawy w Śnieżne Kotły. Był cały spocony i całkowicie wyczerpany, lecz nie zważał na to; kiedy bowiem chciał komuś oddać przysługę lub zrobić przyjemność, za nic miał swój wysiłek. Pożegnał nas ze łzami i uścisnął mi rękę życząc wszystkiego najlepszego i mnie i moim dzieciom.”
cdn….